Jak stracić na wadze? – metoda dr. Hawkinsa w trzech krokach

Opracowana przez dr. Davida Hawkinsa metoda, dzięki której możemy pozbyć się zbędnych kilogramów, jest bardzo prosta, nie wymaga żadnych nakładów ani poświęceń czy rezygnacji ze swojego trybu życia. Poza tym zabiera niewiele czasu.

Oparta jest na kilku prostych założeniach. Po pierwsze, ciało to efekt naszych przekonań. Aby schudnąć, trzeba je zmienić. Po drugie, oddziaływanie jedynie na ciało jako takie jest albo nieskuteczne, albo krótkotrwałe. Zmiana musi się odbyć w świadomości. Po trzecie, jedzenie stało się elementem kultury i wpojono nam wiele nieprawdziwych informacji na jego temat.

 

Jak zatem stracić na wadze według dr. Hawkinsa?

Pierwszy krok to pozbycie się wszelkich dotychczasowych przekonań na temat jedzenia i naszego ciała. Nie służą one utracie wagi, skoro ważymy tyle, ile ważymy. Trzeba je zmienić, nawet jeśli stoją za nimi uznane autorytety medyczne. Uwierzcie, wasze geny, tarczyca, liczba komórek tłuszczowych pozyskanych w okresie niemowlęcym, a nawet to, ile i czego zjadacie – to wszystko jest nieważne. Dr Hawkins podaje liczne przykłady, które tego dowodzą. Bardzo przekonująca jest przytoczona przez niego historia pacjenta o osobowości wielorakiej, który raz jest Richardem, a raz Williamem. Pierwszy jest szczupły, drugi uwielbia jeść i tyje. Ciało jest to samo. Waga zależy od tego, która świadomość nim steruje.

Tak więc zaczynamy od zmiany sposobu myślenia. Drugi krok polega na tym, aby poradzić sobie z naturalnym odruchem, który powoduje, że gdy czujemy głód, sięgamy po kanapkę. Dopóki będziemy uwarunkowani jak psy Pawłowa, nie wyzwolimy się z kręgu jedzenia i przybierania na wadze. To trzeba odreagować.

Dr Hawkins radzi, by nie nadawać doznaniu głodu takiej rangi, jak my to robimy. Kiedy czujemy znajome ssanie w żołądku, najpierw nadajemy mu etykietę. Stwierdzamy, że jesteśmy głodni. A „głód” kojarzy się jednoznacznie – niezaspokojona potrzeba, frustracja, dyskomfort (na Mapie Świadomości łatwo sprawdzić, że takie pole energii działa osłabiająco). Dążymy do zaspokojenia potrzeby. Negatywne doznanie narasta. Tymczasem wystarczy poddać się temu, nie wchodzić w schemat bodźca i reakcji, by zapanować nad sytuacją. Świadomość ma własną moc, nie jest sterowana doznaniami płynącymi z ciała. Głód przestaje nami rządzić, nie jesteśmy już niewolnikami. Jako bonus zyskamy czas, który zużylibyśmy na przygotowanie czegoś do jedzenia.

Trzeci krok to zrównoważenie apetytu. Każdy z nas jest inny i ma odmienne przyzwyczajenia żywieniowe. Niezależnie od tego, co wiemy o kaloryczności pożywienia i jego wartości odżywczej, trzeba pamiętać o bardzo prostej sprawie. Po posiłku mamy być syci. Nie najedzeni do granic wytrzymałości żołądka, tak że tchu nie możemy złapać, ale po prostu syci. Oznacza to, że dostarczyliśmy organizmowi dokładnie tego, czego potrzebował. Kwestia zbilansowania indywidualnej diety wymaga trochę starań, ale się opłaca.

 

Kilka prostych lifehacków

Te proste sposoby, zasugerowane przez dr. Hawkinsa, z pewnością ułatwią każdemu wdrożenie jego metody utraty wagi. Warto spróbować.

Na początku wykonujemy proste ćwiczenie (potrzeba na to kilku lub kilkunastu minut jednorazowo w ciągu dwóch kolejnych dni). Najlepiej poświęcić na to weekend. W momencie, gdy poczujemy głód, staramy się ignorować myśli z nim związane (na przykład, co można by zjeść). Zamiast myśleć o głodzie i nazywać go, skupiamy się na samym doznaniu i pozwalamy sobie je odczuwać. W efekcie uwalniamy się od niego. Hawkins tłumaczy, że opór, przeciwstawianie się, pogłębia negatywne doznanie. Trzeba się poddać, by się od niego uwolnić. Odwołuje się tu do Tao („wierzba zgina się pod podmuchem wiatru, ale się nie łamie” – w przeciwieństwie do dębu, który stawia opór). Warto dodać, że to, z czym walczymy, czemu poświęcamy uwagę, narasta. Jest to stara zasada Huny, mówiąca, że „energia podąża za uwagą”.

Kolejny sposób na wdrożenie metody dr. Hawkinsa to „jedzenie z wyprzedzeniem”. Chodzi o to, by spożyć posiłek, zanim pojawi się uczucie głodu. Tak więc jemy, bo tak sobie życzymy, a nie dlatego, że zmusza nas do tego głód. Warunkowanie zostaje pokonane. Po pewnym czasie wchodzi nam to w nawyk i już nigdy nie jemy „na żądanie”.

Bardzo ważne, szczególnie na początku pracy metodą dr. Hawkinsa, jest unikanie cukru, zwłaszcza na czczo. Cukier zostaje zmagazynowany jako tłuszcz, a wyprodukowana w celu jego przyswojenia insulina powoduje spadek poziomu glukozy we krwi. W efekcie mamy napad wilczego głodu.

Tkwimy w zaklętym kręgu, z którego nie możemy się uwolnić. Głód, zaspokajanie go, poczucie winy z powodu tego obżarstwa, dyskomfort i znowu głód… Jest jednak pewna mała sztuczka, która może nam bardzo pomóc. Otóż w momencie, gdy dopadamy lodówki albo sięgamy po kartę dań w restauracji, dochodzi do głosu ta część naszej osobowości, którą określamy jako dziecko (według dr. Hawkinsa, który cytuje innych badaczy, „dziecko”, „rodzic” i „dorosły” są jak trzy głosy wewnątrz nas). Dziecko chce dużo sycącego, słodkiego i tłustego pożywienia i po prostu po nie sięga. A potem pojawiają się wyrzuty sumienia – to poucza nas inny nasz aspekt, rodzic. Jeśli chcemy schudnąć, musimy dopuścić do głosu milczącego dotąd dorosłego. W praktyce – można powiesić na lodówce kartkę z napisem „Tylko dla dorosłych”.

Efekt jo-jo to zmora każdej osoby, która się kiedykolwiek odchudzała. Stare nawyki lubią wracać. Wtedy waga wraca też, na ogół z naddatkiem. Dlatego warto umówić się ze sobą co do wagi, której przekroczyć nam nie wolno. A gdy tak się stanie, zacząć program od początku. Tym razem pozbycie się warunkowania na pewno pójdzie łatwiej.

W procesie utraty wagi można także wspierać się wyobraźnią. Dr Hawkins pisze: „Wyobrażasz sobie ciało, jakie chcesz mieć, oraz uczucia, jakie towarzyszyłyby ci, gdybyś tak wyglądał. Następnie przypomnij sobie jakiś moment w życiu, kiedy czułeś się szczęśliwy i zadowolony z siebie. Wtedy wyobraź sobie swoje ciało w taki sposób, jak chcesz, żeby wyglądało i przywróć te emocje radości”.

 

Gdy cud nie chce się zdarzyć

Gdy mimo starań waga nie spada, to nie znaczy, że zrobiliśmy coś źle. Czasem po prostu tak ma być. Najważniejsze, byśmy byli po prostu szczęśliwymi ludźmi. „Lepiej jest być przy tuszy, ale szczęśliwym i usunąć tę całą kwestię z życia zamiast czynić z niej naszą obsesję. Nie zabieramy ze sobą ciała, kiedy opuszczamy tę planetę, a esteci nie mają pierwszeństwa w drodze do nieba”.

MN